wtorek, 22 listopada 2022

Film "Śmierć Na Nilu" - czy warto obejrzeć?

 Jako osoba która interesuje się tematyką kryminalną od około 2 lat, myślę że mogę wypowiedzieć się na temat filmu, który został zrealizowany w tym roku na podstawie książki Agathy Christie pt. "Śmierć Na Nilu". Osobiście nie czytałam jeszcze tej książki, więc nie mam porównania. Jednakże muszę przyznać że film bardzo mi się spodobał. Był ciekawy i zawierał kilka zwrotów akcji.

Jeśli ktoś nie wie, film opowiada o milionerce, która wychodzi za mąż. Organizuje wesele na jachcie płynącym po Nilu. Jednakże w nocy zostaję ona zabita. Rano zostaje znaleziona w łóżku już martwa. Podejrzanych jest wielu, łączą ich ciekawe relacje. Śledztwo prowadzi detektyw Herkules Poirot pojawiający się w większości książek Christy.

Warto zwracać uwagę na różne detale podczas oglądania filmu, czasem nawet pojedyncze wypowiedzi bohaterów, które mogą nam podpowiedzieć, co się wydarzyło. Jest to bardzo fajny detal dodający jeszcze większej zabawy widzowi. Zakończenie było moim zdaniem dosyć nieoczekiwane. Osobiście do samego końca nie wiedziałam, kto je winny. Z tego co wiem nie tylko ja, ponieważ moi znajomi również oglądał ten film nie wiedząc, jak może się skończyć aż do samego rozwiązania. Większość z nich również stwierdziła że film był bardzo fajny.

Moim zdaniem warto obejrzeć film. Jeśli jesteście dużymi fanami kryminalistyki to tym bardziej do tego zachęcam. Nutka mroku połączona z bardzo ciekawą i nieoczekiwaną fabułą jest idealna dla osób zainteresowanych tematyką kryminalną.

Mam nadzieję, że spodobał wam się mój wpis j do czegoś przydał. Pozdrawiam was bardzo serdecznie. Papa! :)

Plakat filmu - "Death On The Nile"/"Śmierć Na Nilu"

Książka z łamigłówkami - La Casa De Papel

 Cześć! Dzisiaj kolejny już wpis na temat książek. Zapewne kojarzycie już sławny serial netflixa "La Casa De Papel", znany w Polsce pod nazwą "Dom z Papieru". A co jeśli powiem Wam, że istnieje książka nawiązująca do serii, w której pojawiają się nawet postacie z serialu? Oto właśnie książka, którą wam dzisiaj przedstawię.

Książka w skrócie opowiada o przyjacielu z dzieciństwa profesora, który dostaje nieoczekiwany list (ten przyjaciel). W liście dowiaduje się, że profesor chce podzielić się z nim pieniędzmi z napadu na hiszpańską mennicę. Jednak najpierw mężczyzna musi wykonać pewne zadania, rozwiązać zagadki profesora, a my musimy mu w tym pomóc. Na tym polega cała zabawa - możemy wczuć się w postać i razem z nią odkrywać na nowo życie i miejsca z dzieciństwa. Przyznam się, że sama jeszcze nie skończyłam czytać tej książki, jestem aktualnie w trakcie. Jednak dotychczas m się ona podobała, ma bardzo fajny klimat, więc myślę, że mogę ją polecić. Mam adizeję, że macie dobry dzień i życzę miłej lektury :)

Źródło: screenshot, empik sklep internetowy

poniedziałek, 21 listopada 2022

Morderstwo Dee Dee Blanchard

 Dee Dee Blanchard urodziła się 3 maja 1967 roku w stanie Luizjana. Już jako dziecko zdarzało jej się dokonywać drobnych kradzieży. Kobieta wychowała się pod okiem niepełnosprawnej matki i w młodym wieku musiała się zacząć opiekować matką i radzić sobie sama. W wieku 24 lat Dee Dee zaszła w ciążę z 17letnim wtedy Rodem Blanchardem. Urodziła im się córka i nazwali ją Gypsy Rose, ponieważ kobiecie podobało się imię Gypsy, a jej partner uwielbiał zespół Guns N' Roses. Krótko przed narodzinami dziewczynki para się rozstała. Dee Dee bardzo nie podobało się zachowanie męża. Chciała go zmusić do powrotu, ale się to nie udało. Z tego względu postanowiła odciąć go od córki. Gdy Rod ponownie ożenił się, Dee Dee wyprowadziła się do ojca i macochy. Prawdopodobnie zaczęła wtedy otruwać swoją macochę substancją zawierającą Glifosat, czyli niebezpieczny wiązek chemiczny w postaci białego bezwonnego proszku. Gdy kobieta się wyprowadziła to komplikacje zdrowotne kobiety całkiem zniknęły.

Kobieta utrzymywała się głównie z alimentów od Roda oraz pieniędzy przysyłanym od państwa ze względu na problemy zdrowotne córki. Zamieszkała w mieszkaniu komunalnym, ale w sierpniu 2005 roku uderzył potężny huragan Katrina. Skutkowało to doszczętnym zniszczeniem mieszkania oraz zginięciem większości dokumentów. Po tych wydarzeniach Dee Dee i Gypsy zamieszkały w Springfield w domu, który zbudowano specjalnie dla nich i był on świetnie dostosowany do potrzeb zdrowotnych małej Gypsy.

Gypsy urodziła się jako całkiem zdrowa dziewczynka, ale Dee Dee twierdziła, że niemowlę cierpi na bezdech senny i zaczęła jeździć z córką po szpitalach. Wkrótce kobieta zaczęła wymyślać coraz to nowe choroby, które rzekomo miała mieć jej córka. Gdy Gypsy miała 7 lat, jechała z dziadkiem na motocyklu i doszło wtedy do małego wypadku w wyniku którego Gypsy zraniła się w kolano. Nie było to raczej nic poważnego, ale matka twierdziła rzecz jasna inaczej i od tej chwili dziewczynka poruszała się na wózku inwalidzkim. Gypsy prawdopodobnie przestała uczęszczać do szkoły w drugiej klasie z powodu tych wszystkich wymyślnych chorób, na które rzekomo chorowała. Edukacja dziewczynki kontynuowana była przez matkę w zaciszu domowym. Według matki dziewczynka była niedorozwinięta umysłowo i mimo wieku 19 lat jej umiejętności oraz mentalność były na poziomie 7 letniego dziecka.

Dziewczyna wraz z matką żyła w taki sposób przez kolejne lata. Jednak wszystko się zmieniło pamiętnego dnia 15 czerwca 2015 roku. Tego dnia na koncie na Facebooku, które dzieliły Dee Dee i Gypsy pojawił się bardzo dziwny i niepokojący wpis "That bitch is dead!" Co w tłumaczeniu na polski oznacza: ta suka nie żyje. Wkrótce pojawił się jeszcze jeden bardzo już przerażający komentarz o rzekomym zgwałceniu córki I zabiciu matki. Ludzie natychmiast zaczęli zgłaszać na policję tak niepokojącą ich sytuację.

Na początku policjanci udali się oczywiście oczywiście domu Dee Dee i Gypsy. Niestety znalezione zostało przez nich ciało matki, tak jak napisano to w komentarzu na Facebooku, kobieta nie żyła. Tymczasem Gypsy zniknęła. Wszystkie jej leki, inhalatory i wózek, na którym się poruszała zostały w domu, co oznaczało, że dziewczyna może szybko umrzeć ze względu na liczne choroby. 

Wkrótce namierzono komputer, z którego wysłano tę wiadomość. Wtedy policja natychmiast udała się w tamto miesjce. Mieszkał w niejaki Nick God-Johna. Na komisariat zgłosiła się przyjaciółka Gypsy, która twierdziła, że ta zwierzała jej się i wyjawiła pewien sekret. Tym sekretem było to, że ma chłopaka, który jest od niej starszy i ma na imię Nick. Jak się wkrótce okazało była w prawda. Dziewczyna poznała Nicka Przez media społecznościowe i dużo ze sobą konwersowali. Jednak restrykcyjna matka Gypsy nie wiedziała o chłopaku, z którym była jej córka. Warto też zauważyć, że Nick miał autyzm, zaburzenia osobowości a nawet pewną przeszłość kryminalną.

Kiedy policja dotarła do domu 24letniego wtedy Nicka - mężczyzna od razu przyznał się do winy. Jak się okazało zabił Dee Dee nożem dźgając ją wielokrotnie w brzuch.

Jedyna kwestia, która pozostawała do wyjaśnienia, to co stało się z córką kobiety? Okazało się, że szybko pojawiła się odpowiedź na to nurtujące wszystkich pytanie. Gypsy znajdowała się w domu Nicka. Jak gdyby nigdy nic chodziła, funkcjonowała bez swoich lekarstw i innych specjalistycznych sprzętów medycznych. Funkcjonariusze policji byli w ciężkim szoku widząc to. Okazało się jednak, że matką Gypsy miała poważne zaburzenia psychiczne, polegające na tym, że wmawiała córce oraz wszystkim innym choroby. Dee dee chciała mieć kogoś, aby się opiekować i otaczać troską. W ten sposób zniewoliła własną córkę, a ta żyła nieświadoma do końca tego, w jakiej tak naprawdę sytuacji się znajduje. Dziewczyna nawet nie wiedziała przez pewien czas ile tak naprawdę ma lat, ponieważ jej matka fałszowała nawet jej wiek. Dee Dee znęcała się nad własną córką, gdy czuła, że ktoś mógł zorientować się, że Gypsy wcale nie jest chora. Wtedy wyrwała jej zęby, nękała psychicznie i poniżała oraz biła.

Według zeznań samej Gypsy oraz jej partnera, dziewczyna wtrakcie gdy Nick popełniał okrutną zbrodnię schowała się w toalecie, aby nie wyszedł i nie widzieć całego zajścia. Następnie para uciekła z miejsca zdarzenia początkowa do motelu, a dopiero później do domu chłopaka.

Cała sprawa zakończyła się wyrokiem dla Gyspy za morderstwo drugiego stopnia. Złagodzono też wyrok, ponieważ dziewczyna przeszła przez dużą traumę i była źle traktowana. Ostatecznie skazano ją na 10 lat pozbawienia wolności. Do dzisiaj Gypsy jest w więzieniu, ale już wkrótce będzie mogła wyjść na wolność i może zacznie w końcu normalne życie.

Osobiście uważam, że wyrok jest zbyt duży, ponieważ Gypsy po prostu była sfrustrowana sytuacją w domu i nie wiedziała, jak sobie poradzić. Panicznie bała się agresywnej matki. Dee Dee można porównać do oprawcy. Całe życie Gypsy było jak niewola we własnym domu i nigdy nie zaznała ona normalnego spokojnego życia. Obejrzałam też na YouTubie wywiad z dziewczyną przeprowadzony już w czasie jej pobytu w więzieniu. Gypsy stwierdziła w tym wywiadzie, że nie chciała tak postąpić, ale nie wiedziała jak sobie poradzić. Dziewczyna nawet płakała i myślę, że to były szczere łzy. Gyspy to normalna dziewczyna, która tylko chce w końcu zaznać spokoju I szczęścia. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Koniecznie podzielcie się swoimi przemyśleniami na ten temat! Dziękuję za czytanie i życzę miłego dnia lub miłej nocy. Pa!

Źródło: Wikipedia, zdjęcia Gyspy i Dee Dee Blanchard


Źródło: screenshot, Facebook - wpis nadal istnieje


niedziela, 20 listopada 2022

POLSKA SPRAWA - NASTOLATEK, KTÓRY ZAMORDOWAŁ RODZICÓW

 Cześć! Dzisiaj przychodzę do Was z naprawdę szkoującą dla mnie sprawą. Jest to historia o morderstwie w Rakowiskach, do którego doszło w 2014 roku. Jeśli chcecie poznać szczegóły tej sprawy, zapraszam bardzo serdecznie do lektury.

W roku 2013 małżeństwo - Agnieszka i Jerzy Niedźwiedziowie przeprowadzili się wraz z synem Kamilem do nowego domu w Rakowiskach. Agnieszka była nauczycielką, a Jerzy pułkownikiem straży granicznej. Ich syn Kamil wkrótce po przeprowadzce poznał Zuzannę Maksymiuk. Nastolatkowie zakochali się w sobie, ale ich rodzice nie akceptowali tego związku. Twierdzili, że Zuzanna jest toksyczną osobą i źle wpływa na ich syna. Z tego powodu 18letni Kamil i Zuzia chcąc być razem bez przeszkód zaczęli myśleć nad planem morderstwa.

Pewnej nocy Zuzia i Kamil ukryli się w krzakach, gdzie ubrali przygotowane wcześniej kombinezony. Wślizgnęli się następnie do domu i około godziny 2:00 zaatakowali śpiącą Agnieszkę i Jerzego. Zamordowali ich z pomocą wcześniej przygotowanych noży. Jerzy obudził się i obezwładnił dziewczynę, ale jego syn wbił m nóż w plecy po czym dziewczyna wydłubała mu oczy. W tym momencie Agnieszce udało się wyjść z domu. Jednak syn wciągnął ją z powrotem do domu i trzykrotnie poderżnął gardło kobiety. Nastolatkowie dobrze zaplanowali całą zbrodnię i żeby zapewnić sobie alibi pojechali natychmiast do Krakowa.

Ostatecznie cała zbrodnia wyszła na jaw między innymi przez pozostawione ślady DNA. Zuzanna ugryzła mężczyznę w rękę, gdy ten ją obezwładnił i pozostawiła wtedy ślady. Mordercy jednak wzięli to pod uwagę i chcieli odciąć rękę mężczyzny, ale ich noże okazały się zbyt tępe. Nie chcieli stracić zbyt wiele czasu i ostatecznie pozostawili ciało w takim stanie w mieszkaniu, aby udać się samochodem w inne miejsce.

W 2015 roku Sąd Okręgowy w Lublinie skazał parę 18latków na 25 lat pozbawienia wolności. Prokurator Zbigniew Ziobra próbował zwiększyć wyrok, ale ostatecznie mu się to nie udało i decyzją sądu na temat kary ostatecznie zapadła. Nastolatkowie wyrazili skruchę, jednak podejrzewa się że sama Zuzanna zrobiła to tylko w celu zmniejszenia wyroku.

To już koniec tej sprawy. Muszę przyznać, że sama byłam w ciężkim szoku, że takie zdarzenia miały miejsce stosunkowo niedaleko i niedawno, w naszym własnym kraju zaledwie 8 lat temu. Zbrodnia była wyjątkowo brutalna, ale również nieźle przemyślana przez młodych ludzi. To co zrobili było okrutne i nie wiem, jak bardzo zdemoralizowanym trzeba być, aby tak postąpić. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego na temat tej sprawy dzięki mnie. Życzę wam miłego dnia lub wieczora. Pa!

środa, 16 listopada 2022

Książka kryminalna - "Balsamistka", moja opinia

 Hej! Dzisiaj nie będę przytaczała żadnej prawdziwej sprawy kryminalnej, lecz opowiem wam o pierwszej książce kryminalnej, którą przeczytałam. Jest to książka autorstwa Magdaleny Adaszewskiej pt. "Balsamistka". Wpadła w moje ręce całkiem przypadkiem kiedy byłam w empiku. Opis mnie zaciekawił więc postanowilam ją kupić. Jak się okazało jedną z głównych bohaterek miała na imię Amelia, tal jak ja, ale nie wiedziałam tego kupując książkę. Ciekawy zbieg okoliczności.

W każdym razie jest to debiutanckie dzieło autorki i niestety, ale chyba jedyne, jakie powstało. Ogólnie książka opowiada o losach dwóch kobiet - dziennikarki i balsamistki. Ich losy krzyżują się, gdy dochodzi do serii morderstw młodych kobiet, a następnie starszych męzcyzn. Pojawiają się też wątki policjanta, innego dziennikarza i współpracownika policji pod przykrywką. Bardzo dużą rolę w książce odgrywa motyw gwałtu i tego, jak mężczyźni często bawią się nastolatkami szukającymi akceptacji.

Ogólnie książkę bardzo dobrze mi się czytało, jest ciekawa i zawiera dużo akcji. Poznajemy ciekawe historie z życia bohaterów. Jednak szybko byłam w stanie przewidzieć, kto jest sprawcą morderstw. Nie było takiego efektu zaskoczenia w tej kwestii tak więc to trochę na minus. Zakończenie jest też trochę naciągane. Nie chcę wam spoilerować w jaki sposób, ale po prostu nie mamy do końca logicznego wyjaśnienia na jedno z pytań nasuwających się podczas czy tylko po prostu jest wytłumaczone jako intuicja i sny bohaterki, co mi się nie do końca spodobało. Jednak ogólnie książkę oceniam na 7/10, mogę polecić dla osób, które zaczynają swoją przygodę z kryminalistyką. Jest ona dostępna w empiku za około 20 złotych, więc jeśli ktoś jest zainteresowany to zachęcam do zakupu. :)

Źródło: screenshot, empik - sklep internetowy


wtorek, 15 listopada 2022

Sprawa Hello Kitty

 Cześć! W dzisiejszym poście chciałabym Wam przedstawić kolejną już sprawę z Azji. Tym razem będzie ona się rozgrywała w Chinach w Hongkongu. Na wstępie jak zwykle ostrzegam, że treści mogą być nieodpowiednie dla osób wrażliwych lub młodych. Jeśli jednak postanowiliście zostać, zapraszam serdecznie do lektury.

Dziś zapoznamy się z niejaką Fan Man-yee. Kobieta będąc małym dzieckiem wylądowała w sierocińcu. Z czasem zaczęła zażywać narkotyki i inne niebezpieczne substancje. Gdy Fan dorosła, wyszła za mąż za narkomana i z nim miała dziecko. Nałóg oraz jedzenie potrzebne dla dziecka spowodowały, że kobieta podjęła pracę jako prostytutka.

W 1997 roku kobieta poznała w klubie mężczyznę o imieniu Chan Man-lok. Był to 34letni diler narkotyków. Fan tego wieczora ukradła portfel nowego znajomego ze względu na duże kłopoty finansowe. Chan zauważył szybko brak portfela, w którym miały być 4000 dolarów i domyślał się, że to Fan go okradła. Wysłał swoich znajomych, aby uprowadzili złodziejkę.

17 marca 1999 roku kobieta została porwana sprzed klubu nocnego. Zaprowadzono ją do mieszkania znajdującego się w tzw. TST, dzielnicy Hongkongu. Oprawcy rządami od Fan pieniędzy, które wcześniej ukradła. Gdy kobieta oddała im pewną sumę, oznajmili że resztę odda im "w naturze". Kobieta była wielokrotnie gwałcona, molestowano ją seksualnie i stosowano na niej przemoc. Często była bita, ale również podpalano jej skórę a do ran wsypywano sól, aby cierpienie było jeszcze większe.

Zaginięcie Fan nie zostało nawet zauważone. Kobieta nie miała rodziny, a mąż narkoman... no cóż, nie trzeba chyba nic dodawać. Sprawa ruszyła dopiero kiedy na policję zgłosiła się pewna 13latka. Dziewczyna pozostaje do dzisiaj anonimową jednakże wiemy, że była ona partnerką 34letniego Chana Man-loka. Wyznała funkcjonariuszom, że zna pewną kobietę, która jest torturowana. Dziewczynka mówiła również, że oprawcy kazali kobiecie się śmiać podczas gdy ją bito i kopano. Dziewczyna również kopnęła kilka razy kobietę, ponieważ myślała, że jest to forma dziwnej, makabrycznej zabawy. Nastolatka podała policjantom adres, pod którym miała znajdować się torturowana kobieta. Policji wydawało się, że to jakieś żarty ze strony dziewczynki ale dla pewności woleli sprawdzić podany adres. Gdy tam weszli zobaczyli mieszkanie wypełnione różnymi zabawkami z serii znanej Hello Kitty. Znajdował się tam też duży pluszak przedstawiajacy wizerunek owego kotka. Po obejrzeniu pluszaka okazało się że w jego wnętrzu zaszyto ludzkie kości, znaleziono tam czaszkę. Po przeprowadzeniu badań zidentyfikowano ją, jako czaszkę Fan Man-yee. Do dzisiaj nie znaleziono wszystkich jej kości. 

Sama anonimowa dziewczyna nie została ukarana. Jednak, gdy udało się schwytać mężczyzn, którzy uprowadzili Fan, postawiono ich pred sądem. Ostatecznie otrzymali oni karę 25 lat pozbawienia wolności. Niestety nie dało się zarzucić im zabójstwa pierwszego stopnia, które skutkowałoby dożywotnim pozbawienien wolności. Ciało kobiety było w gadali stanie i nie było możliwości, aby stwierdzić też przyczynę zgonu. Na szczęście Chan oraz jego dwaj wspólnicy ponieśli konsekwencje swoich czynów. Może nie otrzymali dożywocia, ale i tak przesiedzieli sporą część życia za kratkami.

To już koniec tej sprawy, mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś ciekawego na temat tej sprawy. Jest to jedna z czterech najbardziej okrutnych spraw w historii Chin, więc jeśli wami wstrząsnęła, nie przejmujcie się, to normalne. Życzę Wam miłego dnia lub wieczora. Papa!

niedziela, 13 listopada 2022

Junko Furuta - 44 dni tortur

 Cześć! Dzisiaj chciałabym wam przedstawić mrożącą krew w żyłach historię japońskiej nastolatki o imieniu Junko Furuta. Zanim opowiem historię ostrzegam, że może to być nieodpowiednie dla osób wrażliwych oraz młodych, więc czytacie to na własną odpowiedzialność. Jeśli jednak zdecydujecie się przeczytać, to serdecznie zapraszam do lektury. :)

Junko Furuta urodziła się 18 stycznia 1971 roku w Japonii. W wieku 17 lat była bardzo mądrą, zaradną dziewczyną i uczęszczała do wyższej szkoły średniej. Dziewczyna pracowała również dorywczo. Rodzice byli bardzo dumni ze swojej córki i jej świetnych wyników w nauce.

Był 25 października 1988 roku. Dziewczyna wracała akurat z pracy na rowerze (jak to miała w zwyczaju). Jednak ten powrót do domu miał się różnić znacznie od innych. Nieoczekiwanie jakiś chłopak wyskoczył z krzaków obok chodnika, po którym poruszała się Junko i kopnął jej rower na tyle mocno, że dziewczyna z niego spadła. Raczej się tym nie przejęła, wstała i dalej prowadziła swój rower zmierzając powoli w stronę domu. Nieoczekiwanie do Junko podszedł jakiś chłopak. Zaproponował, że odprowadzi ją do jej domu, ponieważ widział co się przed chwilą stało. Junko zgodziła się, ponieważ kojarzyła chłopaka ze szkoły.

Kiedy szli, dziewczyna zauważyła, że nie kierują się do końca w stronę jej domu, lecz stwierdziła, że pójdą naokoło i dłużej będą mogli rozmawiać ze sobą. Po drodze jednak Junko zorientowała się, że chłopak celowo zboczył z drogi do jej domu i chce ją gdzieś zaprowadzić. Trochę się zaniepokoiła, ale było już za późno, aby coś zrobić. Chłopak nagle zaczął być agresywny i gdy znaleźli się w ustronnym miejscu zgwałcił nastolatkę. Był to niejaki Hiroshi Miyano - 18letni Japończyk. Hiroshi uprowadził dziewczynę wraz ze swoimi kolegami: Jo Ogura, Shinji Minato, Yasushi Watanabe, Koichi Ihara. Wszystko było zaplanowane. Jeden z wymienionych przed chwilą chłopaków spowodował wypadek Junko na rowerze, aby Hiroshi miał pretekst do rzekomego odprowadzenia jej i mógł ją porwać.

Motywem chłopaka mogła być zemsta za odrzucenie jego uczuć. Jakiś czas wcześniej Hiroshi wyznał Junko, że chciałby się z nią umawiać, a ta odrzuciła jego propozycję. Jednak Junko nie wiedziała, że tak bardzo rozzłości swojego przyszłego oprawcę. Chłopak pochodził z szanowanej rodziny i prawdopodobnie należał do Jakuzy - japońskiej organizacji przestępczej. Ze względu na to wszyscy rówieśnicy się go bali i zawsze spełniali jego zachcianki. Z tego powodu odmowa była dla nastolatka nie do przyjęcia.

Junko była przetrzymywana w domu Hiroshiego, który znajdował się w Tokio. Chłopak dzielił dom z rodzicami. Oni jednak nie zrobili nic w kwestii Junko, mimo że znali prawdę. Postąpili tak ze względu na strach przed własnym synem. W tym czasie zmartwieni rodzice wzorowej uczennicy, jaką była Junko zgłosili zaginięcie dziewczyny. Niedługo potem rodzice dostali nieoczekiwany telefon. Na początku ich ucieszył bo była to ich ukochana córka. Jednak dziewczyna powiedziała, żeby jej nie szukano, ponieważ uciekła z przyjaciółką i postanowiła się na dobre wyprowadzić. Było to dla rodziców dziewczyny bardzo zaskakujące, ponieważ nigdy się nie buntowała i nie miała nawet powodu aby nagle zrezygnować z dotychczasowego życia. Jednak po takim wyznaniu z ust samej Junko nikt nie kontynuował śledztwa. Wydawało się, że nie jest to konieczne i młoda kobieta jest bezpieczna.

 Niestety prawda była zupełnie inna i nikt jeszcze nie mógł jej poznać. Na początek Junko była zastraszana, że jej rodzina i ona sama zostanie zabita przez członków Jakuzy. Dziewczyna była również gwałcona nawet kilka razy dziennie przez każdego z oprawców (około 400 razy w ciągu 44 dni). Z czasem, gdy nastolatkowie poczuli się bardziej pewnie zaczęli wyżywać się w najgorsze możliwe sposoby na niewinnej dziewczynie: była bita, rzucano na nią różne ciężkie przedmioty w wyniku czego jej żebra zostały złamane, przypalano jej skórę, wystawiano półnagą na balkon, gdy na dworze panowały bardzo niskie temperatury, zmuszano Junko do picia i jedzenia własnych odchodów, zaklejano jej oczy woskiem, a to niestety tylko niewielka cząstka wszystkich okropnych czynów, jakich dopuścili się oprawcy nastolatki.

Jedną z rzeczy, która wzbudza wielkie oburzenie jest to, że policjanci otrzymali zgłoszenie od jednego z kolegów Hiroshiego, który wiedział o torturach prowadzonych przez znajomych i nic z tym nie zorbili. Przyszli na miejsce zbrodni, jakim był dom Hiroshiego, lecz ich "śledztwo" skończyło się na zapytaniu rodziców chłopaka czy znajduje się w ich domu jakaś torturowana dziewczyna. Odpowiedź "nie" wystarczyła w zupełności funkcjonariuszom. Znajdowali się dosłownie kilka metrów od kobiety, której szokujące losy miał wkrótce poznać cały świat. Gdyby kompetentnie i poważnie podeszli do zadania Junko mogłaby żyć i samodzielnie opowiedzieć o szczegółach sprawy.

Dziewczyna w pewnym momencie zaczęła im się nudzić. Była w okropnym stanie i nie mieli już takiej ochoty na kolejne akty przemocy. Woleli znaleźć nową ofiarę. Ostatecznie zgwałcili jedną kobietę spotkaną na ulicy, ale od razu wypuścili i wrócili do Junko. Wierzyli, że dziewczyna była na tyle przerażona, że nigdzie tego nie zgłosi. 

Po 44 dniach tortur Junko nie wytrzymała, jej ciało było w potwornym stanie i 17latka zmarła. Jej ciało nastolatkowie zawinęli w worki, po czym zalali cementem w beczce. Wydawało im się, że pozostaną bezkarni jednak dziewczyna, o której wspomniałam nieco wcześniej okazała się być bardziej odważna niż przypuszczono i zgłosiła się na policję. Sprawców szybko namierzono. Podczas przesłuchania wszyscy przyznali się do zamordowania Junko Furuty i wskazali miejsce, w którym znajdowało się ciało. Identyfikacja zwłok okazała się niezwykle trudna ze względu na obrażenia jakich doznała Junko i jedynie na podstawie odcisków palców dało się to zrobić.

W roku 1990 przestępcy otrzymali swoje wyroki: główny sprawca - Miyano Hiroshi otrzymał wyrok 20 lat pozbawienia wolności i obecnie żyje jako WOLNY CZŁOWIEK z nową tożsamością. Pozostali dostali od 5 do 10 lat pozbawienia wolności. Skazano ich jedynie za nieumyślne spowodowanie śmierci. Uważam, że to absurdalne, ponieważ ci ludzie zasługiwali na najgorsze, a obecnie funkcjonują w naszym świecie jako normalni obywatele Japonii, niektórzy pod nowymi nazwiskami. Odsiadywali niedużą karę, która w żaden sposób ich nie odmieniła. Po wyjściu z więzienia większość z oprawców Junko dokonywała kolejnych, nieco mniejszych przestępstw takich jak pobicia czy gwałty. Niestety w wypadku tej sprawy nie można mówić o sprawiedliwości, bo ta rzekoma kara była zdecydowanie za krótka, a sprawcy nigdy nie będą zdolni do funkcjonowania w społeczeństwie.

To już koniec tej sprawy. Domyślam się, że niektórzy mogą być zdruzgotani po przeczytaniu czegoś takiego, dlatego jeśli macie taką możliwość zróbcie sobie herbatkę i dajcie sobie chwilę na uspokojenie. Dziękuję za czytanie i życzę miłego dnia, wieczora lub nocy.

źródło zdjęcia: Wikipedia
Junko Furuta

źródło zdjęcia: Twitter


Film "Śmierć Na Nilu" - czy warto obejrzeć?

 Jako osoba która interesuje się tematyką kryminalną od około 2 lat, myślę że mogę wypowiedzieć się na temat filmu, który został zrealizowan...